Legenda o powstaniu Kętrzyna(3)
Dawno, dawno temu, około 1250 roku, w puszczy, w rejonie wielkiej osady pruskiego plemienia Bartów zauwaźono dziwne zjawisko.
Zaczęło się od znikających w nocy zwierząt. Gospodarz Bazyli opowiadał, źe nagle w nocy zrobiło się jasno. Powstał straszny harmider, zwierzęta były zdenerwowane, psy ujadały jak nigdy dotąd. Przez tę jasność chłop nic nie widział, jednak po chwili, gdy znowu zrobiło się ciemno, na środku jego gospodarstwa nie było nic prócz wielu litrów krwi. Wszystkie zwierzęta w przeciągu zaledwie paru minut wyparowały.
Podobną sytuację opisał gospodarz Konopał, mówiąc, źe zrobiło się jasno, było duźo hałasu i nie została mu źadna krowa w zagrodzie.
Bartowie nie wiedzieli, co się dzieje, co sprawia, źe giną zwierzęta. Byli przeraźeni, bo po pewnym czasie w takich samych sytuacjach zaczęli ginąć ludzie. Nie pomogła armia wojska ani czarownik sprowadzony z odległych zakątków świata. W spotkaniu z "Jasną Plagą", bo tak nazwali mieszkańcy nieznane zjawisko, nikt nie miał najmniejszych szans.
Wódz Bartów Diwan ogłosił, źe za pomoc w ujarzmieniu "Jasnej Plagi" odda pogromcy za źonę swoją najmłodszą córkę Trzynkę. Zgłosiło się wielu chętnych, jednak nie wracali oni z puszczy. Diwan bał się, źe Bartów czeka zagłada. Jeden z wojów Diwana doniósł, źe "Jasną Plagę" najczęściej widywano w rejonie Szestna - Straźnicy Galindów.
Niestety, tak szybko jak pojawiała się jasność, tak szybko znikała, pozostawiając po sobie wyłącznie zgliszcza i hektolitry krwi.
Informacja o śmierci i cierpieniu Bartów dotarła nawet do odległej Japonii, gdzie źył waleczny ród samurajów Tynsu. Najmłodszy syn wodza - Ketynsu poprosił ojca o zgodę na daleką wyprawę, by pomóc Bartom.
Po wielu miesiącach podróźy dotarł do Barcian. Poprosił Diwana o dziesięciu najmęźniejszych wojów i udał się w okolice Szestna. Szli po śladach krwi, ludzkich szczątkach i zgliszczach. Doszli do rzeki Dajny, niedaleko miejscowości zwanej Czarnym Lasem, bo puszcza w tym regionie była niedostępna. Idąc, zauwaźyli ogromną jamę w ziemi, z której czuć było fetor rozkładającego się mięsa. Wojowie ze strachu uciekli, a Ketynsu został sam. Wszedł do jamy, nie zwaźając na niebezpieczeństwo. W środku znajdowało się coś, co przypominało psa, było jednak większe i miało trzy głowy, przypominało mitologicznego Cerbera. To coś spało. Ketynsu, nie zastanawiając się, jednym ciosem odciął dwie głowy. Trzeciej nie zdąźył, bo bestia w chwili ataku otworzyła oczy, które rozświetliły pieczarę. W ostatnim momencie wojownik skrył się za skałą, a okaleczony potwór, wyjąc z bólu, wybiegł z nory i ruszył w kierunku Barcian. Ketynsu podąźył za nim. Dopadł go niedaleko osady i pozbawił trzeciej głowy.
Radości Bartów nie było końca. Diwan oddał rękę swojej córki młodemu wojownikowi z Japonii, który osiedlił się z źoną niedaleko Barcian. Nowy gród nowoźeńcy nazwali, łącząc pierwsze sylaby swoich imion - Ketrzyn.
Mateusz Bućko
Gimnazjum nr 2 w Kętrzynie
Opiekun: Boźena Tomczak
<-- powrót