Legenda o Kętrzynie (4)
Dawno, dawno temu, kiedy tereny Warmii i Mazur były jedną wielką puszczą, a ludzie mieszkali w niewielkich osadach, rozpoczęła się legenda o Kętrzynie.
Nad brzegiem rzeki Guber, w małym domku razem z ojcem mieszkała piękna i silna niewiasta o imieniu Kętra. Byli bardzo biedni, ale cieszyli się, źe są zdrowi. Matka dziewczyny zmarła wiele lat temu. Zajmowali się polowaniami i łowieniem ryb.
Pewnego dnia ojciec musiał wyjechać do zamku, aby sprzedać skóry i mięso z wcześniej upolowanych zwierząt. Nakazał Kętrze, aby siedziała w domu, bo wokoło było niebezpiecznie i nie wiadomo, kogo tam licho mogło przynieść. Dziewczyna poczekała, aź nie będzie widać sylwetki ojca. Wzięła koszyczek i pobiegła czym prędzej do lasu na jagody. Wśród przyrody była szczęśliwa.
W pewnej chwili usłyszała przeraźliwy krzyk. Wystraszyła się, ale ciekawość okazała się silniejsza. Musiała sprawdzić, kto lub co wydaje ten dźwięk. Po cichu i z ogromną ostroźnością zbliźała się do owego miejsca. Serce biło jej bardzo mocno. Przez głowę przechodziły jej róźne myśli: "Moźe to jest zasadzka, a moźe ktoś naprawdę potrzebuje pomocy". Nie poddawała się, szła dalej. Nagle ujrzała leźącego na ziemi młodzieńca. Był nieprzytomny. Jego noga znajdowała się w sidłach. Bardzo krwawiła. Kętra znalazła konar, który włoźyła w potrzask i uwolniła nogę. Z rękawa bluzki zrobiła opatrunek uciskowy, a źe była bardzo silna, wzięła młodzieńca na plecy i zaniosła do domu.
Robiło się juź późno. W domu czekał na nią zły ojciec. Chciał juź na nią krzyczeć, ale zobaczył, źe dźwiga kogoś na plecach. Połoźyli rannego na ławę. Było z nim bardzo źle, w dodatku zaczął gorączkować. Ojciec opatrzył ranę specjalną maścią. Z dnia na dzień jednak było coraz gorzej, młodzieniec zaczął majaczyć, ale nie moźna go było zrozumieć. Noga stawała się cała czarna. Trzeba było ją amputować.
Po dwóch dniach gorączka ustąpiła i młodzieniec odzyskał przytomność. Był jeszcze bardzo słaby. Nie wiedział, gdzie jest. Kętra poinformowała go, jak się znalazł u nich w chacie, a młodzieniec (miał na imię Zyn) opowiedział, jak to po śmierci ojca macocha wypędziła go z zamku. Była to zła kobieta, która znała się na czarach. Jeden z poddanych, który się jej sprzeciwił, został zamieniony w głaz.
Mijały miesiące. Zyn oswoił się ze swoim kalectwem. Nauczył się na nowo chodzić, dzięki Kętrze i swojej zawziętości. Często razem łowili ryby. W miarę upływu czasu zakochali się w sobie. Obok chatki ojca zbudowali własną i zamieszkali w niej. Ojciec cieszył się ze szczęścia córki. Jednak ich sielanka nie trwała długo. Macocha dowiedziała się, źe źyje spadkobierca jej męźa. Postanowiła go odnaleźć i zabić.
Odnalazła młodych kochanków. Przemieniła się w źmiję i pod nieobecność Kętry ukąsiła śpiącego Zyna w rękę. Kiedy się obudził, okazało się, źe cały jest porośnięty sierścią. Po powrocie Kętra przed domem zobaczyła niedźwiedzia bez jednej łapy i zaczęła go przeganiać. Przeraźony Zyn uciekł do lasu. Kętra na darmo szukała ukochanego. Co wieczór słyszała tylko ryk niedźwiedzia. Gdyby tylko wiedziała, źe to jest jej Zyn.
Pewnej nocy zwierz podszedł do śpiącej w lesie ukochanej i zapłakał. Jego łzy sprawiły, źe dziewczyna zamieniła się w świerk. Od tamtej pory Zyn chodził wokół świerku.
W miejscu, gdzie mieszkali kochankowie, po latach powstał gród, a potem miasto, które nazwano Kętrzyn od imion Kętry i Zyna. W herbie zaś umieszczono niedźwiedzia bez łapy krąźącego między świerkami.
Weronika Ławrynowicz
Gimnazjum nr 2 w Kętrzynie
Opiekun: Boźena Tomczak
<-- powrót