Wybawca ludu
W zamierzchłych czasach tereny Mazur porastały nieprzebrane lasy pełne róźnorodnych zwierząt i ptaków. Olbrzymie bagna pokrywała mgła, a jeziora obfitowały w wielkie ilości ryb. Niejeden wybierał się w te okolice, aby zapolować na dorodną zwierzynę.
Na tajemniczych mokradłach w zamku mieszkał chciwy i okrutny pan. Ludzie z okolicznych osad bardzo przez niego cierpieli. Wydawał bowiem surowe postanowienia i prawa. Kaźdego dnia wymagał od swoich poddanych datków z polowań i łowów. Mieszkańcy cięźko pracowali, by zapełnić jego spiźarnię, a on ciągle ucztował i nie przejmował się innymi. Spichlerze pękały w szwach, ale chytremu zarządcy wiecznie wszystkiego było mało.
Gdy pewnego dnia zakazał polowań i połowu ryb, poddani zaczęli głodować. Wtedy teź w tajemnicy postanowili złamać zakaz. Gdy zarządca się o tym dowiedział, rozgniewany surowo ich ukarał. Powiesił lub ściął tych, którzy dopuścili się połowu i polowań. Mieszkańcy byli przestraszeni i bezsilni. Nie wiedzieli, jak uwolnić się spod władzy okrutnika. Nie znali mokradeł i bali się tam zapuszczać. Potrzebowali pomocy. Wieści szybko się rozeszły po okolicy.
W pobliźu zamku mieszkał młodzieniec o imieniu Kętrzynek. Był on niezwykle odwaźny i sprytny. Pomagał okolicznym mieszkańcom, dostarczał im poźywienie. Wszyscy go bardzo lubili. Kętrzynek postanowił im pomóc.
Pewnej ciemnej nocy udał się do zamku. Dobrze znał tajemne przejścia i zakamarki zamczyska. Gdy był juź blisko, w oknach zamkowych zobaczył płonące światło. Podziemnym lochem dotarł do wieźy. W tym samym czasie niczego się niespodziewający zarządca upajał się bogactwem. Chłopak pojmał okrutnego pana i przekazał ludowi. Mieszkańcy nie mieli litości, wymierzyli mu srogą karę. Postanowili utopić tyrana w bagnie.
Po tym zdarzeniu osuszyli mokradła, na których po latach powstało miasto. Na pamiątkę tych wydarzeń oraz na cześć Kętrzynka miasto nazwano Kętrzyn.
Hubert Kotyński
Gimnazjum nr 2 w Kętrzynie
Opiekun: Boźena Tomczak
<-- powrót